Podsumowanie sezonu - 4. Liga Biznes!

Podsumowanie sezonu - 4. Liga Biznes!

Wielkie emocje towarzyszyły nam do samego końca rozgrywek SuperLiga6 Biznes! Dość powiedzieć, że gol na wagę złota dla Finansovej padł w ostatniej akcji meczu o tytuł. I to właśnie w takich okolicznościach Mateusz Machnio i jego świta zgarnęli mistrzowski wazon. Dosłownie kilku sekund zabrakło drugim na mecie Tornado UA, a na trzecim stopniu podium zameldowali się zawodnicy FC Ursynów. Zapraszamy na podsumowanie sezonu w 4. Lidze SuperLiga6 Biznes!

 

Ostatnia akcja meczu o mistrzostwo. FC Ursynów prowadzi z Finansovą 5:4 i taki wynik daje tytuł Tornado UA. Wtedy do piłki dopada Łukasz Rysz (spoiler alert – MVP całych rozgrywek) i strzałem w długi róg doprowadza do remisu 5:5. A takie rozstrzygnięcie oznacza złoto dla jego ekipy. Mimo że Mateusz Machnio et consortes najcenniejsze trofeum zdobyli na samym finiszu, to trzeba przyznać, że załoga w czarno-złotych trykotach pracowała na ten sukces od samego początku sezonu. Na inaugurację Finansova pokonała Zimmer Biomet 5:3, ale w swoim drugim występie lepsza od nich okazała się Żabka Polska (3:6). Od tego jednak momentu zespół ten praktycznie już się nie mylił. W trzeciej kolejce Czarno-złoci wygrali 5:2 z Tornado UA (jak się okazało, ten rezultat był kluczowy do zajęcia pierwszego miejsca), a następnie ograli Kaspedę 7:2, Catenaccio 5:4, Zimnych Drani 7:2, Alea Iasta Est 9:2 i FC Torpedo 5:3. W finale zimowej kampanii Finansovej potrzebny był punkt w starciu z FC Ursynowem, by wyprzedzić Tornado, i, o czym pisaliśmy już wyżej, cel ten został osiągnięty w okolicznościach tyleż dramatycznych, co spektakularnych. Czas najwyższy przedstawić głównych bohaterów, dzięki którym Finansova triumfowała w lidze. Na pewno wspomniany wcześniej Łukasz Rysz, który oprócz statuetki dla najbardziej wartościowego zawodnika na czwartym froncie, był też drugim najskuteczniejszym strzelcem w stawce. Do tego, rzecz jasna, kapitan Mateusz Machnio, najlepszy obrońca ligi Marcin Górkiewicz (który do świetnej postawy w defensywie notował też znakomite liczby z przodu). Nie możemy też zapomnieć o duecie golkiperów Piotr Jakubowski – Daniel Starosielski, Macieju Dołęgowskim, Piotrze Kosiku. Swoje trzy grosze dołożył też Bartosz Borys. Bez tych wszystkich „grajków” o historyczny mistrzowski wazon dla Finansovej byłoby niezwykle trudno! Gratulacje!

 

Wielkie brawa należą się też Tornado UA. Komanda rodem z Ukrainy zdobyła tyle samo punktów, co mistrz, ale tu o pierwszej pozycji zadecydowało bezpośrednie starcie, w którym górą była Finansova (2:5). T UA zimę otworzyli wygraną z 6:4 z Alea Iasta Est, w drugiej serii gier zaś zremisowali 3:3 z Zimmer Biomet (po efektownym come-backu). W trzecim tygodniu zmagań miała miejsce wspomniana porażka z późniejszym złotym medalistą, ale od tego momentu Ukraińcy, niczym tornado, demolowali kolejnych rywali. W czwartym meczu ograli Żabkę Polska 7:2, później w pokonanym polu zostawili Kaspędę (6:3), Catenaccio (3:0), FC Ursynów (6:2) i Zimnych Drani (5:0). W ostatniej kolejce w derbowym starciu z osłabionym Torpedo Biało-zieloni triumfowali 11:1 i pozostało im czekać na wynik kolejnego meczu, w którym FC Ursynów podejmował Finansovą i tutaj zwycięstwo FC U dawało tytuł Tornado. Do spełnienia tego scenariusza zabrakło ledwie kilku sekund (o czym pisaliśmy we wstępie, jak i w pierwszym akapicie), ale mimo wszystko, jak już emocje opadły, to trzeba przyznać, że był to świetny sezon dla drużyny z Ukrainy. Po pierwsze – awans. Po drugie – srebro. Po trzecie – wyróżnienia indywidualne dla Nazara Romaniuka (najlepszy bramkarz ligi), ale też znakomita postawa takich zawodników jak Daniyl Borman, Volodymyr Aleksieiev, Ruslan Kucher, Volodymyr Ufimtsev czy Stepan Bialkovskyi. Wicemistrzostwo w wypadku Tornado UA z pewnością nie było dziełem przypadku, gdyż to naprawdę zgrana ekipa o wielkich umiejętnościach.

 

Do samego końca w wyścigu o złoto uczestniczył FC Ursynów i jeszcze przed ostatnią kolejką Niebiesko-biali mieli na to matematyczne szanse. Lecz wygrana Tornado UA sprawiła, że FC U mogli finiszować maksymalnie na drugim, premiowanym awansem miejscu. I byli tego o włos (potrzebne było tu zwycięstwo), ale Finansova miała inne plany i w 40 minucie doprowadziła do remisu 5:5. I finalnie Michał Burzyński i spółka zameldowali się na trzeciej lokacie. Czy taki wynik możemy traktować w kategorii rozczarowania? Z pewnością Ursynów miał apetyt na mistrzostwo, ale tutaj konkurenci punktowali bardziej regularnie. Zespół w niebiesko-białych strojach zaczął rozgrywki od imponującego 13:6 z Kaspedą, ale w następnej potyczce musieli uznać wyższość Catenaccio (4:6). Potem przyszła seria czterech triumfów z rzędu (z Zimnymi Draniami 7:5, z Torpedo 10:3, z Żabką 7:1 i z Alea Iasta Est 7:5), którą przerwał późniejszy wicemistrz Tornado (przegrana 2:6). W przedostatnim występie FC U wrócili do gry, pokonując Zimmer 7:3, ale na koniec zatrzymała ich Finansova i trzeba było zadowolić się brązowym medalem. „Nieco” lepiej im poszło w klasyfikacjach indywidualnych. Stanisław Kędzierski został królem strzelców (24. gole), Grzegorz Kowerski zaś miał najwięcej asyst w stawce (12). Do tego dodamy świetną postawę wspomnianego Burzyńskiego, Damiana Metryki, Marcina Napierskiego czy też golkipera Mateusza Gębarowskiego. Jak ten skład się utrzyma, to wiosna może należeć do nich.

 

Do miejsca na pudle Zimmer Biomet zabrakło sporo, aż 6 oczek, ale to była naprawdę udana zima w wykonaniu Biało-niebieskich. Chociaż po pierwszych trzech meczach nic na to nie wskazywało. ZB na „dzień dobry” przegrali z późniejszym mistrzem Finansovą 3:5, a w drugiej serii gier urwali punkty wicemistrzom z Tornado UA (3:3, chociaż było już 3:0 dla Zimmer). Tydzień później ekipa w biało-niebieskich koszulkach uległa nieznacznie Catenaccio 1:2, ale następnie przyszły trzy wygrane z rzędu (3:1 z Zimnymi Draniami, 6:3 z Torpedo oraz 7:1 z AIE). Tę dobrą passę przerwała Żabka (1:3), a następnie „poprawił” FC Ursynów (3:7), lecz na finiszu Biomet nie zawiedli, pokonując w zaległym spotkaniu Kaspedę 4:2, co w ostatecznym rozrachunku przyniosło im bardzo dobre czwarte miejsce. Na taki rezultat pracowała cała szeroka kadra Zimmer, ale my musimy wyróżnić tu kilka postaci. Przede wszystkim ich najlepszego strzelca Clemensa Peyrlelongue, którego wspierał niezawodny Pablo Palmero. Do tego nie możemy pominąć Erika Judaka, Jose Gutiereza, Marka Kowalskiego czy Piotra Kulasa, ale, jak wspomnieliśmy, tutaj każdy zawodnik dołożył swoją cegiełkę do tej czwartej pozycji. Jeśli na wiosnę Zimmer Biomet nieco ustabilizują skład i nieco ograniczą rotację, to strefa medalowa jest jak najbardziej w ich zasięgu.

 

Podobna sytuacja ma miejsce w przypadku Catenaccio. Drużyna w biało-złotych barwach do samego końca miała jeszcze nadzieje na miejsce na pudle, ale w swojej ostatniej, podwójnej kolejce, wpadł im remis 5:5 z Żabką, a na następny mecz z Alea Iasta Est zespół się nie zebrał. Niemniej, w pozostałych występach Catenaccio mogli się podobać. Pokazali to choćby w wygranych meczach z FC Torpedo (6:3), z mocnym Zimmer Biomet (2:1) z Kaspedą (7:2) i przede wszystkim z późniejszym brązowym medalistą FC Ursynów (zwycięstwo 6:4 w drugiej serii gier). A i z pozostałymi medalistami powalczyli (zwłaszcza z Finansovą, której ulegli nieznacznie, bo 4:5). Zabrakło tu może im nieco stabilności, gdyż lepsze spotkania przeplatały się z porażkami, ale tu naprawdę jest na czym budować przyszłe sukcesy. Catenaccio posiada w swojej kadrze takich zawodników jak Łukasz Komar, Marcin Witkowski, Hubert Ściegienny, Kamil Tarachanowicz czy Rafał Kamiński, a z taką paką można myśleć o czołowych lokatach w następnym sezonie. Umiejętności ta drużyna na to ma na pewno, więc według nas sukcesy w postaci medali są kwestią czasu.

 

Drugą połowę tabeli z dorobkiem 12 oczek otworzyli Zimne Dranie. Chociaż tak naprawdę brygada w granatowych trykotach niemal do samego końca musiała obawiać się o utrzymanie (co świadczyło o tym, jak wyrównana była rywalizacja na czwartym froncie). Co możemy powiedzieć o tej ekipie? Przede wszystkim punktowali w kratkę, chociaż poza dwoma wyższymi porażkami (z mistrzem i wicemistrzem) prezentowali się w miarę równo. Na pewno docenimy ich wygrane w thrillerach z Torpedo 5:4 i z Alea 4:3, ale też z Catenaccio 5:3 (po emocjonującej końcówce) i na zamknięcie sezonu z Żabką 6:3. Dranie też pokazali charakter w przegranym starciu z FC U (z 6:1 na 7:5). Zatem umiejętności i woli walki im nie można odmówić. A i indywidualności im nie brak. Wspomnimy tylko Piotra Bieńkowskiego, Jakuba Bagińskiego, Igora Przybyłka, Kamila Barszcza, Jakuba Kaźmierskiego i Kamila Centkowskiego.

 

Na siódmej pozycji uplasowała się Kaspeda, która także zebrała 12 oczek. Ten rezultat mógł być wyższy, ale w końcówce zimy załoga w czarnych strojach przegrała dwie potyczki (z Catenaccio i z Zimmerem), co oznaczało w ostatecznym rozrachunku dolną część tabeli. Kaspeda najlepiej prezentowała się w środku sezonu, gdzie zanotowała trzy wygrane z rzędu (z Żabką 7:5, z Zimnymi Draniami 5:2 i walkower z Torpedo). Do tego dodamy jeszcze 6:5 po szalonej wymianie ognia z Alea Iasta Est na początku rozgrywek. Z czołówką stawki szło im gorzej (na za dużo rywalom pozwalała defensywa), ale mimo tego są powody do optymizmu. Wyróżniającą się postacią nie tylko Kaspedy, ale i całej ligi, był Michał Morycz, na duże plusy zapracowali też Marcus Eshun, Michał Zawistowski, Eryk Zieliński czy Eryk Dudek. Coś nam się wydaję, że wiosną mogą namieszać.

 

Ósma pozycja dla tak doświadczonej ekipy jak Żabka Polska jest z pewnością wynikiem sporo poniżej oczekiwań. Wiemy doskonale, że ten zespół potrafi grać w piłkę, zresztą mają w swoich szeregach takich zawodników jak Maciej Olszewski, Maks Bojko, Maciej Majewski, Dmytro Kurgan, Dawid Świetlik, Mateusz Błaszkiewicz czy też Rafał Barzyć. Nie przełożyło się to jednak na wyniki i dopiero w swoim przedostatnim meczu, po remisie 5:5 z mocnym Catenaccio, Żabka utrzymała się w lidze. Chociaż, co ciekawe, po dwóch meczach ŻP mieli komplet oczek, po wygranych z późniejszym mistrzem Finansovą 6:3 (jako jedyni w stawce znaleźli na nich sposób) i z Torpedo również 6:3. Lecz potem na następne zwycięstwo (3:1 z Zimmerem) przyszło im czekać niemal 2 miesiące i tu mamy odpowiedź, skąd odległa, ósma lokata na finiszu rozgrywek.

 

Nieudaną, zwieńczoną spadkiem zimę zaliczyła też Alea Iasta Est. Biało-niebiescy mieli sporo pecha w minionej już kampanii, aż czterokrotnie przegrywając różnicą 1-2 goli (z Tornado, Kaspedą, z Draniami i z FC Ursynów). Pierwsze punkty zdobyli dopiero w czwartym występie, pokonując 2:1 Torpedo, a potem na następną wygraną musieli czekać aż do przedostatniej kolejki, gdzie po najlepszym meczu w sezonie zwyciężyli z Żabką aż 6:1. Na koniec jeszcze wpadł walkower od Catanaccio, co dało łączny dorobek 9 oczek. A to było za mało, by się utrzymać. Mimo tego postaramy skupić się na plusach. Z pewnością Piotr Maleńczuk, Krzysztof Kurzeja, Rafał Krukowski i Kamil Zawada zrobili wszystko, by rezultaty Alei były lepsze, ale tym razem troszeczkę zabrakło do szczęścia.

 

Stawkę zamknęli FC Torpedo. Pech nie opuszczał tej drużyny przez cały sezon. Nieznacznie porażki po walce (jak z Zimnymi Draniami 4:5, z Alea Iasta Est 1:2), czerwone kartki i problemy kadrowe, zdarzały im się też zdecydowanie słabsze występy, gdzie nie mogli poradzić sobie z lepiej dysponowanymi rywalami. Ale to zespół, który ma duże umiejętności, zresztą nawet późniejszy mistrz Finansova miał z nimi sporo problemów (TF P prowadzili do przerwy 2:3, by przegrać 5:3). Stąd też minione już rozgrywki potraktujemy jako czas przejściowy i jesteśmy przekonani, że Andrii Baran i jego świta powrócą silniejsi. Mają ku temu potencjał i kilku naprawdę świetnych zawodników jak Maksym Marchenko, Luka Danylenko czy Oleksandr Tovchyna. Stąd też czujemy, że prędko powrócą do czwartej ligi.

 

Sponsorzy

Partnerzy

Gdzie gramy